Zdecydowanie nie dałbym się zabić za swoje przekonania. Powód jest dość prozaiczny: nie jestem ich pewien. Zaś te twierdzenia, których jestem pewien, mają charakter matematyczny za co nie jest się prześladowanym. Dlatego niezwykle zastanawiające jest to, że wielu ludzi umierało (lub zabijało) w obronie tez i dogmatów opartych na bardzo słabych przesłankach. Chociaż może nie jest to takie nielogiczne bo gdy nie działa siła argumentów to używane są argumenty siły. Łagodny i pozbawiony arogancji stosunek do swoich byłych lub aktualnych przekonań staje się modny wśród moich dobrych znajomych.

Szerokie rozpowszechnienie jakiegoś przekonania nijak ma się do jego prawdziwości. Weźmy jakiś przykład. Powszechnie uznaje się, że racjonalnie jest pracować i być aktywnym w celu osiągnięcia z góry oczekiwanych rezultatów. Czy rzeczywiście jest to teza oparta na mocnych przesłankach? Większość ludzi tak uznaje (nawet ja do niedawna) i dlatego promowane tutaj sceptyczne i kontrarne podejście nakazuje sprawę zbadać dokładniej.

Przekonanie by dążyć do z góry określonych rezultatów jest głęboko zakorzenione w naszej kulturze. Wiemy co mówią na ten temat katecheci. Zobaczmy co mówi nauka. W latach 40-stych ubiegłego wieku niemiecki psycholog Karol Duncker zaproponował następujący eksperyment. Masz do dyspozycji: świeczkę, pudełko pinesek i zapałki. Przybory te leżą na stole, który jednym bokiem dotyka ściany. Masz za pomocą tylko tych dostępnych przedmiotów zamocować świeczkę do ściany tak by wosk nie skapywał na stół. OK. Teraz 30 sekund na rozwiązanie problemu ….

eksperyment ze świeczką 1

Eksperymenty wykonywano wielokrotnie badając przy tym różne fenomeny psychologiczne. Mnie zainteresowała wersja eksperymentu, w której badano czas rozwiązania powyższego problemu w zależności od nagrody finansowej, która została zaproponowana za najszybsze wykonanie zadania. Badania pokazały zupełnie paradoksalną regularność. Okazuje się, że czas rozwiązywania zadania ze świeczką jest tym dłuższy (!!!) im wyższa jest oczekiwana nagroda finansowa. Innymi słowy chęć osiągnięcia z góry określonej nagrody finansowej destruktywnie wpływała na możliwość twórczego rozwiązania problemu.

Brzmi to trochu jak komunistyczna propaganda i kłóci się z tym co nas uczono o nagradzaniu ludzi za twórcze myślenie. Nieprawdaż? Eksperyment jednak powtarzano wielokrotnie. Najszybciej problem rozwiązują ludzie którym nie zaoferowano żadnej motywacji finansowej tylko możliwość rozrywki intelektualnej. Bardzo pouczające. Bardzo!!! Wydaje się więc, że życie bez z góry zdefiniowanych celów jest bardziej twórcze. Oczywiście nie oznacza to, że żyjąc bez celów żadnych celów nie osiągasz. Wprost przeciwnie. Albert Einstein zasiadając przed pustą kartką papieru nie mógł mieć najzieleńszego nawet pojęcia jaki rezultat osiągnie. Tego typu podejście doprowadziło jednak go do dwu rewolucji w fizyce. Z góry określone cele bardzo ograniczają osiąganie tych bardziej interesujących nieznanych celów.

O tym jak wyzwalające, twórcze i bezwysiłkowe jest życie bez celu będę pisał w kolejnych tekstach. Wiem Czytelniku co myślisz. Jeśli nie masz celu do którego chcesz dojść to nigdzie nie dojdziesz. Doprawdy? Tą tezę łatwo obalić eksperymentalnie w pogodną niedzielę. Wyszedłem dzisiaj z domu bez celu, siadłem na motocykl bez celu, a teraz jestem w pogodnym miejscu, w pięknych okolicznościach przyrody, opalam się i bloguję. Osiągam niechcący kilka pozytywnych efektów równocześnie. Ten tekst też nie miał z góry określonego celu zanim powstał. A czy mogło być inaczej?

Absolutnie też nie dążę do żadnych z góry określonych celów gdy uparcie kataloguję wszystkie akordy,  które (w moim przekonaniu) powinien znać gitarzysta heavy metalowy. W tym wcześniejszym wpisie jest szczegółowy plan. Dzisiaj Am11. Graliśmy już akordy septymowe, nonowe a teraz czas na unadecymowe czyli te gdzie poza standardową prymą, tercją i kwintą, dodane są septyma, nona i unadecymma. Akordy typu 11 są więc sześciodźwiękami które w pełni pozwalają wykorzystać możliwości polifoniczne standardowej gitary sześciostunowej. Am11 składa się  z dźwięków A, C, E, G, H, D czyli wszystkich dźwięków skali a-moll poza F i wszystkich dzięków skali  e-moll poza Fis. Oczywiście możemy grać tego potwora pomijając kwintę bo ma to średni wpływ na harmonię w tych okolicznościach. Akord ten można zagrać na setki sposobów. Najprościej trzymając palec wskazujący w poprzek gryfu na piątym progu.  Proponuje jednak nieznacznie ambitniejsze opalcowanie, które daje wszystkie składniki akordu:

Am11

Po co to wszystko? Dla zabawy. Czego Wszystkim i sobie życzę!

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!