Zawsze jak zaczynam pisać tekst na tego bloga zastanawiam się po co ja to robię. Po co? Przecież nie jest to moim obowiązkiem! Hmmm… w sumie raczej moim obowiązkiem są wszystkie te liczne rzeczy których z zasady nigdy nie robię – to zdaje się dobrą ogólną definicją obowiązku. Nieprawdaż? Dlaczego więc piszę? Wybaczcie moi mili ale pisanie bloga nie wynika z chęci przypodobania się Szanownemu Czytelnikowi. Zapewne więc najlepszym wyjaśnieniem będzie skromne przyznanie się, że piszę tego bloga wyłącznie z chęci przypodobania się sobie.

OK. Po tym wstępie zapodajemy dzisiaj cytat z profesora Miligrama:

„Osoba, (…) dorosła, aktywna, zdolna do dokonywania wyborów, zatem jest w stanie przyjąć lub odrzucić skierowane do niej polecenie podjęcia określonego działania”

Tak by się przynajmniej wydawało. A skoro się tak wydaje to zapewne jest dokładnie odwrotnie. Czy przyzwoity przeciętny człowiek może pod wpływem autorytetu dopuszczać się rzeczy strasznych? Są pewne klasyczne teksty i eksperymenty do których warto systematycznie wracać. Dzisiaj przypominamy sobie słynny eksperyment Milgrama. Profesor Milgram w sprytnie zaaranżowanym eksperymencie zachęcał poprzez autorytet nauki do tego by uczestnicy razili prądem innego niewinnego człowieka. W rzeczywistości nikt tam nie cierpiał z powodu wysokiego napięcia elektrycznego. Raczej cierpiały osoby które musiały zawiesić na chwilę swoją naturalną życzliwość do osobników tego samego gatunku by poddać się posłuszeństwu względem autorytetu. Przeczytajcie sobie proszę ten kompetentny opis.

Jakieś osobiste wnioski? Ludzie są w stanie robić rzeczy straszne w imię posłuszeństwa względem autorytetu. Poza pewnymi niechlubnymi wyjątkami autorytet nauki zazwyczaj nie zachęca do okrucieństwa. Bodaj najstraszniejsze rzeczy robione są w imię posłuszeństwa względem państwa i religii. Pewnie dlatego odwieczny sojusz tronu i ołtarza jest tak trwały …

Dla mnie na dzisiaj wypływa jeden praktyczny wniosek. Priorytetem w wychowaniu nie jest wprawienie do posłuszeństwa lecz zachęta do życzliwości i empatii. Nonkonformizm powiązany  z życzliwością powinien mieć pierwszeństwo względem jakiegokolwiek autorytetu. Ze względu na dietę niskoinformacyjną niechętnie śledzę bieżące wydarzenia ale zadaje się, że właśnie jesteśmy świadkami demoralizującego wpływu autorytetu państwa i religii.

Może być jednak inaczej. W Roku Pańskim 1967 będąc małym pacholęciem ssałem matczyną pierś. Dokładnie w tym czasie  Jimi Hendrix wciągał coś zupełnie innego. A swoje doznania opisał tak: „Purple haze all in my brain, lately things just don’t seem the same”. Tytułowa „Purple haze – purpurowa mgiełka”  – to oczywiste nawiązanie to wyhodowanego w Niderlandach podgatunku Cannabis Indica. Przed kilkoma dniami 27 listopada obchodziliśmy 73 urodziny Hendrixa.

Kontynuując cykl poświęcony akordom powołamy się dzisiaj na nieomylny autorytet Jimiego. Czy ten autorytet zachęca nas do jakiejś gitarowej przemocy? Bynajmniej! W wzmiankowanym utworze „Purple haze” Hendrix wykorzystuje nonkonformistyczny akord  E7#9. Akord ten znany jest też jako akord Henrdixa lub akord purple haze. Posłuchajmy.

E7#9 to ciekawe rozszerzenie akordu septymowego dominantowego E7, który w tym przypadku uzupełniamy o nonę zwiększoną. Składa się wiec z dźwięków E G# H D G. Tak – brzmi to zupełnie nonkonformistycznie. Jaka jest formalna genealogia  takiego zwierza? To banalne. Jest to naturalna tonika (i w zasadzie też dominanta!) w harmonizacji popularnej w jazzie skali oktatonicznej. Jeśli uważnie popatrzymy na prawą rękę leworęcznego Hendrixa to zauważymy, że zgodny z autorytetem sposób opalcowania tego akordu jest następujący (Jimi pomija kwintę).

E7#9

Czy można z tym coś jeszcze zrobić? Czy można podwyższyć napięcie? Ależ oczywiście. Możesz przesunąć lewą rękę niżej o dwa progi i nie zważając na opinie kolegów z zespołu śmiało uderzyć we wszystkie struny. Dostaniesz wtedy taki szlachetny sześciodźwięk: D7#9add2.  Jeśli jednak życzliwość dla uszu kolegów jest Ci bliższa niż chęć eksperymentowania w oparciu o autorytet to zachęcam do umiaru. Czego Wszystkim i sobie życzę!

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!