Dzisiaj na moim blogu zaczynam wpis od sensacyjnej informacji z dalekiej północy, z okolic kręgu podbiegunowego. Ludzie! Gdybym tego nie zobaczył to bym nie uwierzył!!! W Krakowie współpraca pomiędzy Fundacją św. Grzegorza i Bractwem św. Piotra nie układa się najlepiej (popatrzmy na ten Oficjalny Komunikat) ale już w krainie reniferów św. Grzegorz i św. Piotr chętniej współpracują. Nie wiem – może to za przyczyną Absolutu (nie mylić ze znana marką tamtejszej wódki) ….

Wróćmy jednak do obowiązków kaznodziei. Dzisiaj Kościół Matka Nasza przypomina nam, że nadszedł czas jesiennych zasiewów. Chrześcijaństwo pojawiło się na Bliskim Wschodzie w obszarze rozwiniętej kultury rolniczej.   Wiele więc przypowieści biblijnych dotyczy spraw związanych z uprawą roli – zwłaszcza na wiosnę i jesienią, w okresie zasiewów.  Oto cytat z dzisiejszej Ewangelii:

„Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast?” Odpowiedział im: „Nieprzyjazny człowiek to sprawił”. Rzekli mu słudzy: „Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?” A on im odrzekł: „Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza”».

Jak wiadomo, zboża ze względu na czas siewu dzielimy na jare i ozime. Dlatego ten sam fragment czytany jest też wczesną wiosną.

Jest wiele różnych interpretacji tej perykopy. Ostatnio wspominałem wybitnego matematyka i filozofa Bertranda Russella. W poetyce wspomnianej przypowieści Russell jest niewątpliwie strasznym chwastem. Skoro należy pozwolić rosnąc chwastom aż do żniwa to dajemy długi cytat z Bertranda Russela, z eseju „Dlaczego nie jestem chrześcijaninem”.  Russel pisze o kaznodziejstwie:

Zwróćmy się do kwestii moralnych. Według mnie istnieje jedna poważna skaza w charakterze Chrystusa, a mianowicie jego wiara w piekło. Nie mogę uwierzyć, aby człowiek rzeczywiście humanitarny mógł wierzyć w kary wieczne. Chrystus przedstawiony w Ewangeliach niewątpliwie wierzył w wieczne męki i w księgach tych znajdujemy wielokrotnie słowa mściwego gniewu skierowane przeciw ludziom, którzy nie chcieli słuchać jego kazań — postawa dość zwykła u kaznodziejów, ale nie dająca się pogodzić z najwyższą doskonałością.

Nie spotykamy tej postawy u Sokratesa, łagodnego i uprzejmego wobec ludzi, którzy nie chcieli go słuchać. I moim zdaniem takie zachowanie się bardziej przystoi mędrcowi niż oburzenie. Przypominacie sobie zapewne wszyscy, co mówił Sokrates w swoich ostatnich chwilach i jak się zazwyczaj zwracał do ludzi, którzy się z nim nie zgadzali. Według Ewangelii Chrystus mówił: „Wężowe, rodzaju jaszczurczy, i jakoż będziecie mogli ujść przed sadem dnia piekielnego?” — Był to zwrot pod adresem ludzi, którym się nie podobały jego nauki. Naprawdę nie wydaje mi się to w najlepszym tonie.

Jak to można skomentować? Jestem przekonany, że kaznodzieja nie powinien zbytnio moralizować tudzież przekonywać do własnego zdania.  Lepiej prowokować do samodzielnego myślenia i określania własnego stanowiska. Jakiego rodzaju chwastem był Russell?

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!