Poproszono mnie bym napisał tekst na temat edukacji domowej. To trudne zadanie. Można pisać interesująco i barwnie na tematy sprzeczne z naturą. „Spadł śnieg w lipcu”, „W Kopytkowie urodził się cielak z dwoma głowami”, „Ceny złota spadają” – rzeczy najzupełniej sprzeczne z naturą i intrygujące. To są tematy o których można pisać ciekawie i czytelnik się nie znudzi. Nikt już nie wyskakuje z tekstem „Zima zaskoczyła drogowców” bo to zupełnie naturalne i oczywiste.

Gdy moje dzieci chodziły jeszcze do szkoły to mogłem sypać barwnymi dykteryjkami jak z rękawa. A to 18 jedynek za braki zadań, a to wyrzucenie przez moje dzieci mundurków szkolnych do śmietnika, sceny batalistyczne na korytarzach szkolnych, siostra dyrektorka o mentalności gestapowca. Gdy potrzebna była w towarzystwie jakaś zajmująca anegdotka to zwyczajnie pytałem dzieci „co tam dzisiaj było w szkole?” – temat gwarantowany.

Z edukacją domową jest znacznie ale to znacznie (!) trudniej. Uczenie dzieci w domu (albo lepiej poza domem na świeżym powietrzu) przez własnych rodziców jest zgodne z ludzką naturą a jako się rzekło o rzeczach normalnych trudno opowiadać zajmująco. Edukacja domowa nie wymaga żadnego uzasadnienia. Dzieci były uczone przez rodziców od zawsze (zwierzęta dalej mają ten przywilej). Szkoły wynaleziono kilkaset lat temu a przymus szkolny kilkadziesiąt lat temu. To szkoła wymaga uzasadnienia!!! Jak coś trudno uargumentować to wprowadza się przymus. Skoro brak uzasadnienia dla systemu szkolnego to wprowadzono przymus szkolny. Szkoła to jedyna firma, która najpierw zmusza do korzystania za swoich usług a potem narzeka na własnych klientów podburzając na wywiadówkach rodziców przeciwko własnym dzieciom. Ze względu na szacunek dla czasu Czytelnika (i zwłaszcza swojego) w tym dokładnie miejscu powinienem skończyć pisanie tego tekstu i wrócić do żony i dzieci. Koniec. Kropka.

Niedobrze Drogi Czytelniku! Skoro czytasz te słowa to powyższa argumentacja okazała się niewystarczająca. Świat jednak stoi na głowie. Są sprawy tradycyjne, naturalne i oczywiste – takie jak na przykład: edukacja domowa, anarchizm, etyka cnót i uzasadnienia takich oczywistości się teraz wymaga. Zaś sprawy zupełnie nowe i wątpliwe – takie jak np.: szkoła, państwo i etyka utylitarna uważane są za zupełnie naturalne. Świat stoi na głowie ale wyczuwa się wyraźne oczekiwanie by jednak stanął na nogi. Uzasadnianie oczywistości jest męczące i wolałbym raczej węgiel przerzucać niż pisać dalej.

Mimo znacznych kontrowersji, niżej podpisany ukończył jednak szkoły gdzie uczono, że dobry tekst powinien mieć: wstęp, rozwinięcie i zakończenie (dalej na studiach doktoranckich dowiedziałem się że artykuł naukowy wystarczy że ma tylko abstract i summary – bo środka nikt nie czyta). Wstęp najlepiej jak jest historyczny – to daje okazje do popisów erudycyjnych i nauczyciel jest zadowolony. Za dobry wstęp w „kluczu oceniania” są dodatkowe punkty. Dlatego też we wstępie będą specjalistyczne określenia naukowe i mądra terminologia łacińska.

OK. No to lecimy z tym wstępem. Jak widać wstęp umieszczam bliżej środka tekstu, rozwinięcie będzie za nim a podsumowanie było już na początku. „Koc! Dwója!!! Wracaj do ławki i siadaj!”.

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!