Człowiek to małpa wyróżniająca się pośród innych naczelnych wyjątkowym sprytem (a w niektórych przypadkach nawet inteligencją :-)). Ewolucyjne wyposażenie jednej z małp w duży mózg jest ciekawym zagadnieniem i wrócę do niego w którymś z kolejnych wpisów.

Inną cechą wyróżniającą homo sapiens wśród innych gatunków hominidów to pełna dwunożność i pionowa postawa ciała. Dwunożność to ewolucyjne przystosowanie do przejścia z nadrzewnego do naziemnego trybu życia. Mimo wrodzonego konserwatyzmu nie będę tu nawoływał do powrotu na drzewo. Emulując paleolit  chcemy wykorzystać nasze aktualne wyposażenie genetyczne.

Do rzeczy. Dwunożność ma dwie podstawowe formy: chód i bieg. O biegu (sprincie) pisałem ostatnio. Dzisiaj na temat chodu. Nasi paleolityczni przodkowie chodzili dużo. Panie chodziły zbierać rośliny a panowie chadzali na polowanie. Za mamutem trzeba się na prawdę sporo nachodzić! Potwierdzają to współczesne badania ostatnich grup łowiecko – zbierackich. Przeciętny Hadza pokonuje spacerem dziennie około kilkunastu kilometrów. Typowa strategia polowania w paleolicie polegała na długim  i powolnym spacerze zakończonym ewentualnym sprintem i na koniec strzałem z łuku (lub rzutem oszczepem).

Ile powinno się chodzić emulując paleolit??? Patrzę do książki Marka Sissona – amerykańskiego guru paleolitycznego stylu życia. Mark pisze, że minimum trzy godziny tygodniowo spaceru. Najlepiej byłoby po lesie, na tle przyrody. Ostatecznie łatwo to zrealizować ograniczając korzystanie z takiego neolitycznego wynalazku jak samochód. Spacer poprawia nastrój i jest podstawą do budowania ogólnej formy fizycznej oraz może być wstępem do innych paleolitycznych form aktywności ruchowej  😳

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!