Zauważyłem pewną korelację. W tygodniach gdy więcej czytam trudniej przychodzi mi pisanie. Nie wynika to bynajmniej z ograniczeń czasowych. Z reguły czytam książki około godziny  6 – 7 rano i jeszcze dwie godziny miedzy 21 a 23. Zaś pisanie bloga to zaledwie godzina w tygodniu. Po prostu czytając odnoszę wrażenie, że wszystkie rozsądne rzeczy już gdzieś napisano. Pewnie wynika to z tego, że z reguły czytam książki naukowe i popularno-naukowe. Dlatego postanowiłem zrobić wyjątek i poczytać książki zupełnie nienaukowe czyli … święte księgi.

Święte księgi to pisma religijne napisane przez proroków lub ich uczniów i traktowane przez wyznawców jako pewne źródła poznania prawdy. Niektóre święte księgi uznawane są jako natchnione czyli jakby pisane pod dyktando jakiejś wyższej istoty. W naszym kręgu kulturowym  tą rolę pełni Biblia.  W islamie świętą księgą jest Koran podyktowany Mahometowi przez posłanego przez Boga Archanioła Gabriela. W hinduizmie jest dużo różnych świętych ksiąg. Same tylko Wedy mają sześciokrotnie większą objętość niż Biblia. W Buddyzmie świętą księgą jest Tipitaka czyli tzw. Kanon Palijski.

Ogólnie to wszystko bardzo nierówna literatura. Są fragmenty genialne ale też żenujące. W Biblii mamy wspaniały Hymn do Miłości (1 Kor 13,1-3) zaczynający się od słów:

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.

Doskonałe! Gdyby nie to, że równie dobra poezja była tworzona przez świeckich autorów, to  można by rzeczywiście uznać, że powyższe wersy były podyktowane przez Boga.  Z drugiej strony w Biblii znajdujemy takie kawałki:

Nie kocha syna, kto rózgi żałuje, kto kocha go – w porę go karci.  Prz 13, 24
Karcenia chłopcu nie żałuj, gdy rózgą uderzysz – nie umrze.  Prz 23, 13
W sercu chłopięcym głupota się mieści, rózga karności wypędzi ją stamtąd.  Prz22,15

Z braku reakcji cytuję powyższe fragmenty na blogu ponownie i zastanawiam się … Nawet jeśli  by przyjąć, że takie „mocne” teksty mają znaczenie tylko jakieś metaforyczne i że są reliktem starożytnego stylu, to do jak wielkiego i zbytecznego cierpienia musiała przyczynić się dosłowna lektura tych słów? Może ktoś światlejszy mi  wytłumaczy jaka jest poprawna egzegeza zachęty do przemocy? Czy tekst natchniony  przez Boga nie mógłby być mądrzejszy i nieco mniej uwarunkowany okrutną kulturą starożytnych koczowników? Fragmenty Koranu zachęcające do przemocy są chyba nawet liczniejsze (Koran 4, 34):

Mężczyźni stoją nad kobietami ze względu na to, że Allah dał wyższość jednym nad drugimi, i ze względu na to, że oni rozdają ze swojego majątku. Przeto cnotliwe kobiety są pokorne i zachowują w skrytości to, co zachował Allah. I napominajcie te, których nieposłuszeństwa się boicie, pozostawiajcie je w łożach i bijcie je!

Chociaż obie księgi zostały natchnione przez różnych Bogów to zachęta do przemocy podobna. Na tym tle dość pozytywnie wypada Kanon Palijski – święta księga buddyzmu. Podobnie jak Biblii i Koranie jest tam masa nieprawdopodobnych mitów ale mimo intensywnego googlowania nie udało mi się w Kanonie Palijskim znaleźć otwartego podburzania do przemocy fizycznej.  Wprost przeciwnie –  są tam liczne zachęty do łagodności względem nawet innych niż ludzie zwierząt. Trafiłem też na coś bardzo interesującego. Przeczytajcie uważnie poniższą sutrę.  Budda głosi takie pozytywistyczne i sceptyczne tezy:

Kalama sutra, Budda

Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego co przynosi powodzenie wam i innym.

budda

To ciekawe! Święta księga która dyskwalifikuje wartość świętych ksiąg! Prawdę pisząc jest to bodaj najbardziej racjonalny tekst na jaki trafiłem przy lekturze świętych ksiąg. Czego Wszystkim i sobie życzę (racjonalności oczywiście)!

PS. Tą sutrą Budda zasłużył bym umieścił jego wizerunek na blogu. Stąd tez tytułowy wegetarianizm.

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!