Jak tu dzisiaj napisać coś co by pasowało do dzisiejszego  naszego etnocentrum, nikogo nie dotykało i było zarazem prawdziwe a najlepiej bezpośrednio empiryczne?

Niezwykle to trudne bo jeśli założymy, że chcemy być w zgodzie z jakimś etnocentryzmem to tracimy uniwersalność, która jest istotnym składnikiem prawdy. Z drugiej zaś strony empiria pokazuje, że jakikolwiek dystans do etnocentryzmu może być odebrany jak arogancja. No a arogancji chcemy uniknąć by być w zgodzie ze słowami Gotamy:

Łagodny i pozbawiony arogancji, wolny od fałszu i obłudy oraz pełen miłości dla wszystkich czujących istot.

OK. No to lecimy. Nasz etnocentryzm nakazuje dzisiaj zastanawiać się nad cierpieniem. Problem ma być sensownie postawiony i oparty na pozytywistycznych zasadach. Powszechność cierpienia to fakt empiryczny. Zdaje się że cierpienie jest udziałem wszystkich ludzi ale też i innych zwierząt. Nieprawdaż? Nawet jeśli Cię nic złego dotychczas w życiu nie spotkało to w końcu się zestarzejesz i umrzesz.

Na powszechność cierpienia wskazuje też plaga narzekania. Zrób eksperyment i spróbuj nie narzekać na nic przez dosłownie jeden dzień. Nie narzekać na głupich polityków, nieadekwatną do pory roku pogodę, na żonę i dzieci, dosłownie na nic. Taka choćby kilkugodzinna próba powstrzymania się od narzekania pozwala zauważyć jak bardzo otacza nas ta plaga. Narzekanie nie rozwiązuje żadnego problemu a dokłada do zaistniałego kolejne bezsensowne cierpienie. Kwiecień jest w Polsce miesiącem „pamięci narodowej” co de facto sprowadza się do miesiąca ubolewania i narzekania na wszystko co nas złego spotkało. Ogłaszam więc kwiecień miesiącem bez narzekania. Zupełnie się to nie kłóci z pamięcią – po prostu przywołujemy selektywnie pozytywne historie. Oczywiście narzekając na polskie narzekanie też narzekam ale to jest już metanarzekanie.

Skąd się bierze cierpienie? Jaka jest jego przyczyna? Czy jest nim szef w pracy? Albo mąż lub żona? A może sąsiedzi? Ekonomia? Politycy? Na pierwszy rzut oka tak to wygląda. Oczywiście że szef w pracy może być problematyczny. Oczywiście że wpływ socjalistycznej ekonomii jest niekorzystny.     Jeśli jednak bliżej przyglądnąć się mechanizmowi powstawania cierpienia to rzeczy mają się inaczej. Ostatecznie przyczyną cierpienia nie są te zewnętrzne zjawiska tylko nasza odruchowa reakcja na nie, która sprowadza się do pragnienia by coś dostać (np. podwyżkę od szefa) albo do pragnienia by czegoś się pozbyć (np. szefa). Przyczyną cierpienia bywają też urojenia co do mechanizmów jego unikania. Nie ma w tym absolutnie nic nadnaturalnego ani objawionego.  Każdy kto zechce uspokoić na chwile swój umysł i popatrzeć na swoje życie z boku może to sam zauważyć. OK. Jeśli tego nie widzisz to można powołać się na niezwykle zgodny akurat w tej kwestii autorytet mędrców, proroków, filozofów i naukowców (tu konkretnie psychologów).

wyspa

Pragnienie, awersja i urojenia to są trzy przyczyny, które burzą błogość szczęśliwego z natury umysłu. Odpuszczenie chciwości, nienawiści i urojonych oczekiwań jest więc logiczną drogą do złagodzenia cierpienia i odczuwania pogodnej radości. Czego Wszystkim i sobie życzę!

Oczywiście pozostaje trudne praktyczne pytanie jak odpuścić chciwość, awersję i urojone oczekiwania. Pierwszym krokiem jest zrozumienie że warto to zrobić. Kolejne siedem (nie całkiem prostych) kroków w kolejnych tekstach.

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!