Starożytni ojcowie i mędrcy pustyni nauczają, że są trzy rodzaje przyjemności:

  1. Przyjemność zmysłowa wynikająca z pobudzenia pięknym lub pociągającym obrazem lub odczuciem. Przyjemność ta jest pobudzająca lecz  na dłużą  metę właśnie dlatego jest męcząca. Związana jest z chciwością, pożądliwością i nadmiarem.
  2. Przyjemność związana z osobistym osiągnięciem jakiegoś celu. Po osiągnięciu jednak celu pojawia się próżnia, którą chce się wypełnić kolejnym nadmiarowym często celem.
  3. Najwyższy rodzaj przyjemności, nazywany przez ojców pustyni szczęściem, wynika z powściągliwości i pewnego poniechania, jakby minimalizmu. Według ich nauczania, szczęście takie trwa dłużnej, jest spokojne i związane z poczuciem wolności. Jeśli docenimy rzeczy takimi jakim są aktualnie tu i teraz to szczęście staje się bezwysiłkowe i nie może się wyczerpać.

Dlaczego o tym piszę w Wielkanoc?  Po pierwsze żal mi moich znajomych pomponiarzy pomstujących na nowego papieża, który promuje minimalizm. Widać z powyższego, że pazerne oczy i tak nie będą nigdy nasycone dowolną ilością bogactwa (nawet liturgicznego). Po drugie jak nad  tym myślę to coraz bardziej jestem przekonany do słuszności zupełnie ogólnego minimalizmu. Minimalizm to nowy ważny temat mojego bloga:

  • w biologii człowieka sprawa jest jasna i udowodniona naukowo: minimalizując np. ilość neolitycznego jedzenia i korzystając tylko z prostych naturalnych przyjemności  zyskujemy lepsze zdrowie.
  • minimalizując ilość życiowych celów i posiadanych rzeczy zyskujemy czas, spokój, wolność i oszczędności.
  • minimalizacja własnego ego to patent na słuszną etykę i relacje międzyludzkie tudzież spokój.
  • minimalizacja myślenia wydaje się dość paradoksalna zachętą. Nieprawdaż??? Jednak zakończenie wewnętrznego dialogu i cicha świadomość chwili obecnej może być dla niektórych niczym Zmartwychwstanie. Zwróćcie uwagę, że większość naszych myśli to jakieś rozpatrywanie przeszłości, która przecież minęła lub planowanie albo nawet martwienie się przyszłością, która jest nieprzewidywalna. To jest ściśle bez sensu! Mam wrażanie, że to jest największa krzywda jaką ludzie robią sobie sami. Jeśli umysł myśli tylko wtedy gdy jest to konieczne, gdy jest jakiś wyraźny powód, to myśli wydajniej i bardziej twórczo. Z drugiej strony docenia tu i teraz wewnętrzną ciszę.

Czego Wszystkim i sobie na Święta życzę! Ilustracja obok tekstu przedstawia minimalistyczny obraz Mondriana – odwrotność męczącego nadmiarowego pomponiarskiego baroku.

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!