Albo się swoje przekonania traktuje serio albo nie. Albo są to przekonania oparte na racjonalnych przesłankach albo na mitach. Mamy więc w ogólności cztery możliwości:

  1. przekonania oparte na mitach traktowane serio
  2. przekonania oparte na mitach traktowane z dystansem
  3. przekonania oparte na racjonalnych przesłankach traktowane serio
  4. przekonania oparte na racjonalnych przesłankach traktowane z dystansem

Hmmm… chciałbym oscylować gdzieś pomiędzy 3 a 4.  Historia i współczesność pokazują, że najgroźniejszy dla otoczenia jest przypadek 1. Weźmy najpierw przykład historyczny z naszego kręgu kulturowego. Święty Tomasz z Akwinu był bodaj ostatnim wielkim myślicielem, który uważał, że doktrynę chrześcijańską można traktować do końca zupełnie serio. Dlatego na nim aż do połowy XX wieku opierało się nauczanie Kościoła katolickiego. Przeczytajmy pobożnie taki fragment „Sumy teologicznej”:

„Ze strony heretyków popełniają oni grzech, którym zasłużyli sobie nie tylko na to, by zostali karą klątwy wyłączeni z Kościoła, lecz także usunięci ze świata karą śmierci. O wiele bowiem cięższą zbrodnią jest psuć wiarę, która daje życie dla duszy, niż fałszować pieniądze, które służą życiu doczesnemu. Skoro więc świeccy władcy z miejsca sprawiedliwie karzą fałszerzy pieniędzy i innych złoczyńców karą śmierci, tym bardziej heretyków można z miejsca, skoro tylko udowodni się im winę herezji, nie tylko ukarać klątwą, ale także sprawiedliwie uśmiercić.”

Jest to fragment artykułu 3 zagadnienia 11 z tomu „O wierze”. Tego typu podejście (jeszcze przed Tomaszem) owocowało krucjatami i wojnami religijnymi. Od czasów Reformacji pojawiła się jednak w chrześcijaństwie tendencja by nie traktować tych wszystkich mitycznych przekonań zupełnie serio. W katolicyzmie pewien dystans do mitów uzyskano na Soborze Watykańskim II. Dopiero wtedy porzucono określenie „Ecclesia Militans – Kościół Wojujący”. Wydaje się, że papież Franciszek jest wolny od sztywnego dogmatyzmu. Osobiście uważam że wedle kryteriów klasycznego tomizmu obecny papież jest niewierzący.

Ten dystans jest dobry bo osobnik o niezachwianych przekonaniach opartych na starożytnych świętych księgach, uzbrojony w kałasznikowa i modlitwę, może być śmiertelnym zagrożeniem dla otoczenia. Przykłady z ostatnich tygodni są smutą tego ilustracją. Bardzo pobożni ludzie powodowani głębokimi pobudkami religijnymi wykrzyczeli, że „Bóg jest wielki” (Allahu akbar) by następnie zabić ponad setkę ludzi. Islam ma aktualnie 1300 lat więc znajdują się oni teraz w swoim islamskim Średniowieczu,  które jest jakoś analogiczne do tego co robiło chrześcijaństwo w czasie krucjat w XII i XIII wieku. Trzeba mieć więc nadzieje, że islam też będzie miał swoją Reformację i Aggiornamento.

Może też dla sprawiedliwości warto dodać, że nie wszystkie święte  księgi niosą jednakowe ryzyko przemocy. Trudno sobie wyobrazić wyznawcę dżinizmu by był inicjatorem jakiejś przemocy religijnej. Można też założyć, tak jak to czyni Dalajlama, że „moją religią jest życzliwość”. Nie jestem więc przeciwnikiem religii  lecz tylko przeciwnikiem nieżyczliwej religii traktowanej zupełnie serio. Nie wyobrażam też sobie by wesoły wyznawca Potwora Spaghetti z rondlem  na głowie mógł być przyczyną jakichś wojen religijnych.

Tyle komentarza do spraw bieżących a teraz przejdźmy do rzeczy racjonalnych, które chcemy traktować poważnie czyli … muzyka. Kontynuuję cykl poświęcony akordom. Dzisiaj akord w którym jestem zakochany od jakiegoś czasu: maj7add6. Konkretnie weźmy może Cmaj7add6. Jest to akord majorowy septymowy Cmaj7 (pisałem i nich ostatnio) z dodaną sekstą. Do akordu Cdur  (dźwięki C E G ) dodajemy więc maj7 czyli H oraz sekstę czyli A. Jak to się układa na gryfie gitary?

Cmaj7add6

Jak widać ułożenie dźwięków wymaga pewnego wyluzowania lewej ręki co samo w sobie jest dobrym medytacyjnym ćwiczeniem. To opalcowanie jest moim zdaniem słuszne bo w tym kontekście ewentualne pominiecie kwinty w imię ergonomii pozbawia akord części uroku. Brzmienie akordu jest urzekające. Mimo że jest to pięciodźwięk to brzmi dość konsonansowo. Ładunek emocjonalny akordu jest bardzo interesujący. Na przykład w takiej progresji: Am9 Em9 Cmaj7add6. Trudno to opisać w słowach. Po prostu warto go zagrać i wsłuchać się w ciekawe emocje które wywołuje.  Czego Wszystkim i sobie życzę!

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!