Zazwyczaj gdy popełniam tutaj teksty na blogu to mam wstępnie wyklarowaną jakąś myśl i pisząc chcę ją tylko doprecyzować. Kiedyś mawiano, że jeśli chcesz sprawdzić czy jakieś zdanie ma sens to spróbuj przetłumaczyć je na poprawną łacinę. Ja do tego celu używam bloga oraz opinii Czytelników.

Dzisiaj jednak mam mniej sprecyzowaną niż zwykle tezę i więcej wątpliwości. Tym bardziej ich spisanie i wystawienie na publiczną krytykę może być wydajną dźwignią myślenia. Zachęcam więc do komentowania poniżej – w szczególności przyjaciół buddystów bo o buddyzmie jest ten tekst. Zacznijmy więc od źródeł i autorytetów. Oczywiście w tym kontekście mam na myśli źródła i autorytety oświecone. Idą więc dzisiaj buddyjskie filozoficzne księgi – Tipitaka, konkretnie jedna z głównych sutt buddyzmu: „Sutta o wygaśnięciu pragnienia” (Maha-tanha-asankhaya Sutta , MN 38.). Tu jest link do pełnego tekstu.

Tekst tej sutty jest jednym z ważniejszych tekstów filozoficznych starożytności i jego znajomość dla wykształconego człowieka jest (moim skromnym zdaniem) równie istotna i niezbędnie konieczna jak np. VII księga „Państwa” Platona (ta o jaskini), albo „Rozmyślania” Marka Aureliusza. W „Suttcie o wygaśnięciu pragnienia” wykładana jest buddyjska filozofia współzależnego powstawania oraz to jak w jej kontekście buddyzm widzi przyczyny cierpienia. Nie mam specjalnie wątpliwości co do samej tej nauki. Uważam, że to metaforyczne lecz precyzyjne pokazanie przyczyn ludzkiego cierpienia oraz sposobu na to by to cierpienie przynajmniej zmniejszyć. W streszczeniu. Przyczyną cierpienia jest patologiczne pożądanie a sposobem na uniknięcie cierpienia jest odpuszczenie. Wystarczy, że pomedytujesz kilkaset godzin i zauważysz, że w tej myśli nie ma absolutnie nic kontrowersyjnego. To pożyteczne ale w pewnym sensie banalne, aż wręcz nudne.

Dlatego zupełnie nie tym chcę pisać. W tekście tej buddyjskiej sutty kilka razy Budda zwraca się do jednego ze swoich uczniów nazywając go głupcem:

Głupcze, gdzie żeś słyszał bym uczył Dhammy w taki sposób? (…)  głupcze, sam na siebie ściągasz krzywdę i cierpienie. (…) Głupcze, będziesz znany przez to swoje szkodliwe rozumienie. (…) Ale ten głupiec, Saati, syn rybaka, zarówno błędnie nas reprezentował przez swe złe uchwycenie Dhammy.

Pojechał tu Budda po Saatim niczym Korwin-Mikke po socjalistach. Ot ciekawość! Nieprawdaż? Niewątpliwie głupota występuje w przyrodzie bardzo obficie. Einstein mawiał, że ma wątpliwości co go nieskończoności Wszechświata ale nie miał wątpliwości co do nieskończoności ludzkiej głupoty. Na przykład niektóre pomysły na organizacje życia społecznego to głupota w czystej formie (socjalizm, narodowy socjalizm albo demokratyzm lub inny faszyzm). Tu nie muszę argumentować ani się nad tym zatrzymywać bo zwyczajnie szanuję inteligencję Czytelnika.

Ale by tak nazwać swojego ucznia głupcem z powodu (rzeczywiście błędnych) filozoficznych przekonań to już jest coś więcej! Nawet Korwin tego nie robi w jednej wypowiedzi aż cztery razy. Tego toż nawet ja nie robię a i tak czasami uczniowie wychodzą trzaskając drzwiami. Wprawdzie (z czystym sumieniem) nazywam głupcami np. lewicowych polityków ale nie własnych uczniów! Nawet gdy plotą rzewne głupoty.

Czy używanie takiego określenia w odniesieniu do własnego ucznia jest zgodne z buddyjskim wymogiem słusznej mowy? Czy to poprawne pod względem dydaktycznym i pedagogicznym? Może po prostu ta sutta w tym fragmencie nie jest idealnym opisem zachowania oświeconego nauczyciela lecz raczej przejawem ułomności charakteru jej autora? Przecież teksty buddyjskie nie są z nieba objawione niczym biblia. Generalnie te teksty są bardzo dobre i mądre więc nie jestem skłonny tak łatwo przyjąć tego ostatniego wyjaśnienia.

Dyskusja zaczęła się rano przed posągiem buddy przy porannej kawie z żoną. Jest godzina 16-ta a ja wciąż nie znam odpowiedzi. Myślimy! Myślimy! Myślimy! Siedzę więc sobie na korytarzu szkolnym i myślę. Koleżanki i koledzy buddyści mam prośbę o Wasze własne przemyślenia w tej kwestii i komentarze – nie polityczne lecz na temat używania słowa „głupota”. Może to jest jednak czasami mądre. Czego sobie i Wszystkim życzę!

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!