Zgodnie z powszechnymi oczekiwaniami 🙂 piszę kolejny odcinek cyklu paleolitycznego. Wydaje się, że jako pierwszy w Polsce publikuję systematycznie coś na ten temat. Czytelnikom należy się więc kontynuacja. Było już sporo na temat kuchni paleolitycznej. Dzisiaj na temat „sportu” paleolitycznego i odpowiedź na tytułowe pytanie.

Czy możemy coś powiedzieć na temat tego jak „trenował” jaskiniowiec?  Nie trenował lecz miewał aktywności życiowe związane z łowiecko-zbierackim stylem życia. Etnografowie zajmują się badaniem życia afrykańskich współczesnych plemion łowiecko-zbierackich. Na przykład Hadza i !Kung (podoba mi się ten wykrzyknik na początku nazwy plemienia, czytamy to jako tzw. mlask zadziąsłowy – rodzaj spółgłoski występujący w niektórych językach afrykańskich).

Na postawie obserwacji współczesnych łowców-zbieraczy można postawić kilka hipotez na temat naturalnego „schematu treningowego” człowieka jaskiniowego. Ponadto wiemy na pewno,  że jaskiniowiec nie czytał kolorowej prasy kobiecej. W pismach dla pań zachęca się do dość obłędnych zachowań: „co najmniej godzinny intensywny wysiłek aerobowy przez większość dni tygodnia” (aż mi się ciężko robi jak tylko to piszę). Nasz łowca-zbieracz przemieszcza się jednak na znaczne odległości dość spokojnym spacerkiem. Czasami musi coś ciężkiego (upolowanego lub zebranego) przenieść do obozu. Zdarza się, że raz na jakiś czas biegnie sprintem by uciec przed drapieżnikiem. Mówiąc współczesnym językiem: powolny chód, czasami siłownia i zupełnie sporadyczny sprint. Nigdy jednak długotrwały bieg!  Jaskiniowiec unika wysiłku aerobowego! Ma duży mózg i nie robi rzeczy bezsensownych.

Stoi za tym trochu biochemii. W czasie powolnego włóczenia się spacerem faktycznym paliwem dla mięśni jest tłuszcz. W czasie długotrwałego biegu (albo innego wysiłku aerobowego) paliwem dla mięśni są węglowodany. Zaś w czasie krótkiego sprintu (do kilkunastu sekund) spalamy głównie ATP (adenozynotrójfosforan).

To już teraz można coś zrozumieć. Paleolityczny jaskiniowiec,  łowca-zbieracz włócząc się powoli  po plejstoceńskim lesie spala tłuszcz – dlatego jest szczupły. Raz na jakiś czas biega sprintem wypalając z mięśni cały ATP. Daje tym samym sygnał do ich wzrostu  – dlatego jest umięśniony. Tak wygląda prosta biochemia prostego jaskiniowca. Tak wyglądają jaskiniowcy (Aborygeni żyjący jako łowcy-zbieracze):

Teraz biochemia biegacza wokół Błoni. Przy wysiłku aerobowym przemiany biochemiczne wyglądają następująco:

Godzinny intensywny bieg dookoła krakowskich Błoni —> spalanie dużej ilości węglowodanów —> organizm zauważa zwiększony popyt na węglowodany —> zjadanie chleba, ziemniaków, płatków itp. —> wzrost poziomu insuliny jest biochemicznym sygnałem do —>  gromadzenia tłuszczu —> tycie —> godzinny intensywny bieg dookoła Błoni (celem schudnięcia).  Kółko się zamknęło. Biegacz musi więcej biegać i równocześnie pościć by nie tyć. Jak mu się to uda  to wtedy wygląda nędznie jak maratończyk.

Jak pomóc biegaczowi? Należy go zatrzymać. Kazać iść powolnym spacerem. Jak już musi to niech przebiegnie bardzo szybko kilka razy po 100 metrów. Dać mu jedzenie paleolityczne. Poza tym w 80 procentach o sylwetce człowieka decyduje nie sport (lub jego brak) lecz sposób odżywiania (lub jego brak).

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!