Dzisiejszy niedzielny wpis ma optymistyczny na koniec wymiar. Na początek jednak poważniej. Z prawie każdą profesją wiążą się jakieś przypadłości zdrowotne. Jak uczy Wikipedia: „Choroby zawodowe – grupa chorób spowodowanych działaniem czynników szkodliwych dla zdrowia występujących w środowisku pracy lub sposobem wykonywania pracy. Powstają wskutek stałego przebywania ciała w niedogodnej pozycji, systematycznego wykonywania forsownych czynności lub regularnego przebywania w otoczeniu zawierającym czynniki szkodliwe…” Górnicy cierpią na rozedmę płuc, nauczyciele miewają problemy ze strunami głosowymi,  zawodowi tenisiści mają łokieć tenisisty a panny przydrożne HIV.

Łatwy dostęp do niskiej jakości węglowodanów połączony z brakiem jakiegokolwiek wysiłku fizycznego musi skutkować nadwagą lub chorobliwą otyłością. Zaś łatwy odstęp do alkoholu połączony z brakiem hamulców musi skutkować choroba alkoholową. Podobno otyłość i alkoholizm to choroby zawodowe księży. Mam znajomego, który to potwierdza,  a jest bardzo dobrze zorientowany w temacie bo pracował w zawodzie księdza przez kilka lat. Pisze on, że już w ciągu pierwszego roku po przyjęciu świeceń kapłańskich przytył … 25 kg („Łaska buduje na naturze”). Polecam cały wpis. Takie relacje insiderów są bezcenne. Zapewne na blogu byłego księdza przeczytamy wiele pikantnych rewelacji na temat krakowskiego kleru. Podoba mi się też tytuł tego bloga „Aeternitas Temporum” ale napisze o tym więcej przy okazji medytacji.  Oczywiście wspominając o tych chorobach zawodowych kleru daleki jestem od zarzucania komuś jakiejkolwiek osobistej winy (bo musiałbym to jakoś pogodzić z mocno  sceptycznym podejściem do zagadnienia wolnej woli) . Ponadto Wikipedia wspomina też o „regularnym przebywania w otoczeniu zawierającym czynniki szkodliwe”.

OK. Da się temu zaradzić. Swego czasu pisałem sporo o paleolicie. Aktualnie wydaje mi się to zbyt trywialne by o tym pisać.  Dlatego krótko i konkretnie w duchu minimalizmu. Emulowanie żywienia paleolitycznego można streścić w kilku prostych punktach.  Badania naukowe pokazują, że jest to zdrowe i skutkuje też szczupła sylwetką. Jemy te rzeczy:

  • Źródła białka i tłuszczów: mięso, nieprzesolone wędliny, ryby, owoce morza, jajka w każdej formie.
  • Źródła węglowodanów: wszystkie owoce (poza bananami jeśli chcesz schudnąć) i warzywa (poza ziemniakami i poza roślinami strączkowymi).
  • Napoje: woda, herbata, ewentualnie rano kawa, kakao bez cukru i mleka lecz z miodem.
  • Dodatki: np. gorzka czekolada.
  • Na powyższej liście nie ma chleba i innych przetworów mącznych (kluski itp), piwo też jest pochodzenia zbożowego i nie ma go na liście rzeczy jadalnych, nie ma też mleka i jego przetworów ani cukru też nie ma 🙂

Z alkoholem łatwiej sobie poradzić niż z poprawnym żywieniem bo jednak trzeba coś jeść zaś alkoholu po prostu można nie pić wcale. Bardzo to wszystko proste. Czego Wszystkim i sobie życzę!

Aeternitas temporum czyli gitarowych akordów ciąg dalszy …. dzisiaj Amadd9, który można by brzdąkać ad eternum.  Nadal omawiam wszystkie akordy, które (w moim przekonaniu) powinien znać gitarzysta heavymetalowy.  W tym wcześniejszym wpisie jest szczegółowy plan. Akordy molowe add9 to moje ulubione. To czterodżwięki, które składają się z dźwięków zwykłego akordu molowego plus (stąd add) nona. Te akordy bardzo dobrze wpasowują się w heavy metalowe klimaty. Brzmią mrocznie a dodana nona dźwięczy tak jakby się coś  mechanicznie zwyczajnie … popsuło. Brzmi to źle … czyli w metalu dobrze. Przykładowo Amadd9 składa się z dźwięków A C E oraz nony H. Cały klimat daje ten dysonans miedzy C i H. Teraz sprzedaje Wam moje ulubione opalcowanie. Można bez straty pominąć ten piąty próg na strunie basowej E.

Amadd9

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!