Mój najbardziej zaprzyjaźniony bloger daje mi przykład. Zresztą poniekąd do niedawna w ramach jego formalnych obowiązków zawodowych też leżało dawanie przykładu.  Aktualnie jako bloger daje przykład systematycznego blogowania. Ja jako eks-uzurpowany-kaznodzieja nawykłem do wpisów cotygodniowych. Zaś Marek jako prawdziwy ekskaznodzieja  bloguje po kilka razy tego samego dnia. Verba docet, exempla trahunt więc piszę.

Jestem więc w parku Jordana gdzie odbyłem pierwszy po kilkudniowej przerwie trening sprinterski. Jest tu profesjonalna tartanowa  100 metrowa bieżnia która polecam. Najpierw lekka rozgrzewka obejmująca większość partii mięśniowych. Potem truchtem  400 metrów. Dalej sprinting drills. Następnie 3 razy 100 metrów na 80 procent maksymalnej prędkości z długimi przerwami. Na koniec próżne przekonania że dzisiejszego popołudnia znowu byłem najszybszym biegaczem w okolicach krakowskich Błoni.

Następnie kwadrans medytacji przy zachodzącym słońcu. Tu kilka spostrzeżeń. Błogość medytacji uświadamia kilka faktów. Obawiam się, że większość ludzi przez większość życia podlega swoistej autotorturze, która polega na prześladowaniu samego siebie własnymi myślami. Albo są to jakieś żale dotyczące przeszłości albo są to obawy dotyczące przyszłości. To jest zupełny nonsens. który można przerwać. Nie twierdze, że dyskursywne myślenie jest niepotrzebne. Nie musi być jednak torturą lecz spokojnym procesem, który uruchamiasz kiedy chcesz i który nie wywołuje niefajnych emocji. Na miejsce obaw i żalów może wejść łagodność i życzliwość.

Czego Wszystkim i sobie życzę!

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!