„Czynem uczcijmy pierwszomajowe święto!” W Niedzielę usłyszałem z konkurencyjnej ambony, że 1 maja czcimy św. Józefa Robotnika. Co za bzdura! Katolicka tradycja pamięta św. Józefa jako cieślę. Prowadził on małe rodzinne przedsiębiorstwo w którym pomagał mu Jezus. Teraz podpadałoby to jako wykorzystywanie nieletnich przez pracodawców. Św. Józef nie był żadnym robotnikiem lecz drobnym prywatnym przedsiębiorcą z branży drzewno-budowlanej. Jest więc patronem przedsiębiorców a nie żadnych robotników. Tyle na pierwszego maja.

W poprzednich kazaniach zamknąłem definitywnie temat pomponiarzy. Zainteresowanie pomponami przekroczyło moje wszelkie oczekiwania. Goolge Analytics pokazuje setki unikalnych czytelników każdego z pomponiarskich tekstów ale do tego tematu wrócę dopiero po (hipotetycznym) powrocie pomponiarzy.

Wracam więc do poważnych trudniejszych  tematów:

  • jaki jest sens życia?  (to każdy myśliciel musi mieć w swoim repertuarze)
  • czy lepsze są pasywne czy aktywne pickupy do thrash metalu?
  • czy daje się oprzeć kompozycje death metalową na  power chordach wszystkich stopni skali molowej harmonicznej?
  • czy daje się powyższego słuchać?
  • czy założyć nitowankę na turniej rycerski w Iłży?
  •  jak głęboko trzeba rozumieć biochemię mózgu by emulacja paleolitu nie była tylko powierzchownym imitowaniem jaskiniowca?
  • czy połączenie Elmarita 135 mm i M9 jest przejawem faszyzmu?

OK – nie wygląda to dość popularnie? Nikt jednak nie obiecywał, że po zamknięciu wątku pomponiarskiego będzie łatwo. Lecimy więc po kolei. Sens życia. Opieram się na książce SP. o. Bocheńskiego. Życie ma sens w dwu przypadkach:

  • gdy zmierzam do jakiegoś celu
  • gdy korzystam z życia.

W oczywisty sposób życie ma podwójny sens gdy korzystając z życia zmierzam do jakiegoś celu. Tak uczyniłem w dzisiejsze popołudnie. Najpierw przebiegłem sprintem 6 razy 100 metrów w Lasku Wolskim. Byłem dzisiaj chyba najszybszym biegaczem w tym lesie bo inni znowu biegali powoli (choć przyznaje że znacznie dalej). Potem poleżałem w ogrodzie opalając się chwilę i pijąc wino. Biegając sprintem i leżąc w ogrodzie zmierzam do celu (jakim jest emulowanie paleolitu). Mój mózg zapełnił się po brzegi dopaminą – jest przyjemnie. Sprintując i leżąc  korzystam więc  z życia. Podnoszę też swoje poczucie własnej wartości nie szkodząc nikomu.  To ma sens.

Oczywiście lepiej się tak w życiu ustawić by mieć wiele różnych celów życiowych i wiele sposobów korzystania z życia. Jeśli  jedynym sensem, „źródłem i celem” jest …. cokolwiek, to może się zdarzyć że zabraknie tego czegoś. No i potem jest problem z sensem życia. Przykłady można mnożyć. Jeśli nie zrobię kariery jak gitarzysta heavy metalowy to mam jeszcze kilka innych opcji.  Naturalny rozwój osobniczy polega na zwiększeniu liczby sposobów korzystania życia i zwiększenie liczby celów życiowych. Tako rzecze o. Bocheński.  Dominikanie często mają racje.

 

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!