W niektórych kwestiach ludzie wykazują niezwykłą pewność przekonań mimo słabości przesłanek wspierających te przekonania. Swego czasu też mi się to przytrafiło.  Dlatego znowu warto przypomnieć słowa Willarda Quine’a: „Prawda to jedna rzecz a pewność przekonań to inna”. Jest wiele takich przekonań, które są powszechnie podzielane a co do których nie ma szczególnie mocnych empirycznych lub teoretycznych przesłanek.

Jak co rano zaczynam dzień od medytacji (o naukowo potwierdzonych dobrodziejstwach medytacji pisałem wcześniej). Kilka myśli którymi chciałbym z Wami dzisiaj podzielić. Zupełnie nie wiem dlaczego ludzie identyfikują swoje ego ze swoim myślowym dialogiem wewnętrznym. Nikt z nas nie ma na ten dialog wewnętrzny wielkiego wpływu. Wyobraź sobie, że Twoje życie zależy od tego czy jesteś w stanie minutę powstrzymać się od myślenia. Zrób teraz taki eksperyment …

Czasami eksperymentowanie jest trudnym zadaniem bo wymaga zbudowania własnej aparatury eksperymentalnej. Tak jest właśnie z medytacją. By obserwować swój umysł musisz zbudować własna aparaturę obserwacyjną. Takim teleskopem do obserwacji własnego umysłu jest umiejętność medytacji.

Tak się bardzo szczęśliwie złożyło, że ostatnie kilka miesięcy mogłem poświecić w większym stopniu na medytację bo nie rozpraszały mnie standardowe aktywności wakacyjne. Empiryczna teza, którą chciałbym postawić na podstawie swoich eksperymentów medytacyjnych, jest następująca. Jeśli popatrzysz wystarczająco uważnie na swój własny umysł, na to jak on wygląda w danej chwili teraźniejszości, to dokonasz odkrycia, że poczucie własnego ja jest złudzeniem.

Odkrycia tego dokonywano wielokrotnie w tradycjach dalekowschodnich ale też w chrześcijańskiej Europie. Paradoksalnie czasami okrycie braku ego wiązało się to z pewnym … osobistym ryzykiem. Przykładami mogą służyć liczni średniowieczni chrześcijańscy mistycy np. mistrz Eckhart. Był on wysoko postawionym wikariuszem generalnym zakonu dominikanów. Pisał bardzo ciekawie (Kazania Mistrza Eckharta w tłumaczeniu Jerzego Prokopiuka.):

Dlatego też: Im bardziej potrafisz wszystkie swe władze skupić dla osiągnięcia jedności, i dla zapomnienia wszystkich rzeczy i ich obrazów, jakie kiedykolwiek sobie przyswoiłeś, i im bardziej oddalisz się od stworzeń i ich obrazów, tym bliższy jesteś temu [zdarzeniu] i tym bardziej na nie otwarty. Gdybyś mógł całkowicie zapomnieć wszelkie rzeczy, to mógłbyś (nawet) utracić wiedzę o swym własnym ciele, tak jak zdarzyło się świętemu Pawłowi, kiedy rzekł: „Czy w ciele – nie wiem, czy poza ciałem – też nie wiem, Bóg to wie” (2 kor 12, 2). Wtedy [jego duch] wszystkie jego władze wchłonął w siebie tak zupełnie, że zapomniał on o [swoim] ciele, wtedy nie działa już ani pomięć, ani ani rozum, ani zmysły, ani władze [duszy], które powinny wywrzeć wpływ na ciało, kierując nim i je zdobiąc; ogień (życia) i żar (ciała) zostały okiełznane; dlatego nic nie stracił na ciele przez te trzy dni, w których ani nie jadł, ani nie pił. Podobnie przytrafiło się Mojżeszowi; kiedy przez czterdzieści dni pościł na Górze i mimo to nie osłabł; a co więcej, ostatniego dnia był tak samo silny, co dnia pierwszego. Tak też człowiek powinien uciec od wszystkich zmysłów i wszystkie władze [duszy] zwrócić ku swemu wnętrzu oraz zapomnieć o wszystkich rzeczach i samym sobie. Dlatego pewien nauczyciel rzekł do swojej duszy: Wyzbądź się zgiełku zewnętrznych uczynków! Uciekaj daleko i skryj się przed burzą własnych myśli, gdyż rodzą one niepokój!

Pomijając czysto kulturowe odniesienie do św. Pawła i Mojżesza można by pomyśleć, że powyższy tekst pisał jakich mnich … buddyjski. Poczucie własnego ja jest produktem ubocznym myślenia. Dalej zauważysz, że to poczucie własnego ja jest bezpośrednią przyczyną szeroko pojętego stresu. Problemem oczywiście nie jest myślenie. To przecież pożyteczna umiejętność uzyskana przez niektóre hominidy na drodze ewolucji.  Chodzi o myślenie bez wiedzy o tym że myślisz. Chodzi o bezmyślne pogrążanie się w błądzeniu umysłem.

Medytacja może mieć istotne znaczenie w rozwoju niektórych trudnych umiejętności kognitywnych. Dlatego moje teksty na temat medytacji będą łączone z tekstami  o muzyce gitarowej. Pisałem o tym wcześniej. Oto przykładowa lista zadań dla gitarzysty, którą przygotowałem kiedyś (i później modyfikowałem) na swoje potrzeby:

  1. przygotowanie fizyczne (sport, właściwy zdrowy styl życia itp.)
  2. medytacja
  3. akordy i teoria muzyki
  4. skale gitarowe, improwizacja
  5. techniki gitarowe (np. artykulacyjne, bending, hammer on, pull off i wiele innych)
  6. naukowa utworów i komponowanie własnych kawałków

Dzisiaj kontynuujemy punkt 3: akordy i teoria muzyki. W poprzednim tekście naszkicowałem plan nauki około 200 akordów. W tym celu na początek będziemy trzymać się tonacji E moll. Zaczniemy jednak od środka od akordu Am. Akord Am  składa się z dźwięków A, C, E.  Pomiędzy A i C jest tercja mała i dlatego jest to moll. Z pozoru nie ma tu nad czym się rozwodzić. Nieprawdaż? Jeśli parasz się muzyką gitarową to zadam Ci następujące pytania. W ilu miejscach na gryfie potrafisz zagrać akord Am? Jakie znasz możliwe opalcowania? Większość harcerzy zna dwa: akord Am otwarty i Am barowy na piątym progu. Akord otwarty brzmi pełniej zaś barowy nadaje się bardziej do staccato.

Czy jesteś harcerzem? Czy grasz na gitarze przy ognisku? Czy powodowanie wyrzutów sumienia jest dobrą metoda dydaktyczną? Proponuje więc rozwiązanie kontrarne. Am nie musi być nudny:

Am inaczej

Tego też życzę Wszystkim na nadchodzący tydzień (rozwiązań kontrarnych).

Śledź bloga na facebooku!
Bądź na bieżąco!